|
|
Żyjemy
w czasach, które świat duchowy, mistyczny, świat przeżyć religijnych
zepchnęły na margines ludzkiej wrażliwości i zainteresowania. jesteśmy
świadkami triumfu szeroko rozumianej nauki ż postępu naukowego, a z
drugiej strony zastanawiają nas - lub raczej dziwią - poszukiwania
ludzkości zmierzające w kierunku magii, ezoteryzmu, wróżbiarstwa. Co
więcej, obserwujemy, jak na naszych oczach odradza się kult "świętych
gajów" w Estonii czy Łotwie, druidów, elfów i "Matki Ziemi" we Francji,
niemal powszechne staje się korzystanie z usług wróżek ż magów w
Niemczech. Podobne zjawiska są zauważalne takie w Polsce.
Biję się z własnymi myślami i wciąż zadaję sobie pytanie: dlaczego ludziom
tak łatwo przychodzi wierzyć w istnienie UFO, w moc cudownych talizmanów,
opiekę duchów leśnych, polnych czy domowych, uwierzyć w przepowiednie
wróżbitów, we wszechmoc i "nieograniczone" możliwości komputerów, robotów
czy internetu, a tak trudno stwierdzić - wierzę w Świętych Obcowanie,
wierzę w istnienie aniołów i szatana? Czyżby to była tylko ludzka
przewrotność, a może coś więcej?
Zapewne nie jest łatwo znaleźć zadawalającą i jednoznaczną odpowiedź na to
pytanie, bo i problem jest wielce złożony, lecz pewne światło na to
zagadnienie rzuca nam postać błogosławionego Ojca Pio. Swoim sposobem
życia podpowiada nam, dlaczego warto wierzyć w świat duchowy, w świat, w
którym jest miejsce dla aniołów, demonów, dusz czyśćcowych, jest miejsce
dla Boga i dla mnie. Nasz Błogosławiony nie tylko wierzy, ale przede
wszystkim doświadcza istnienia istot pozaziemskich, z którymi bądź to
nawiązuje serdeczną przyjaźń - jak to było w przypadku jego Anioła Stróża,
bądź troszczy się o ich zbawienie, gdy są to proszące o pomoc dusze
czyśćcowe, bądź toczy boje, gdy okazują się nimi złowrogie demony.
W pierwszym numerze Głosu Ojca Pio napisałem już o spotkaniach, do jakich
dochodziło pomiędzy Zakonnikiem a duszami czyśćcowymi, w tym pragnę
wskazać na obecność aniołów w jego życiu, a w przyszłym numerze,
kontynuując temat, chciałbym naszkicować obraz walki, jaką stoczył z
szatanem.
Idąc za rozważaniami św. papieża Grzegorza Wielkiego, na temat natury
aniołów, można stwierdzić, że te niebieskie duchy, które mają do
spełnienia jakąś ważną misję, które przybywają, aby coś ważnego oznajmić,
nazywamy aniołami, a te, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe
archaniołami. Jednak szczególne zadania Bóg zlecił Aniołom Stróżom, do
których należy ustawiczne czuwanie nad duszami powierzonymi ich opiece.
Rodzą się jednak kolejne pytania: czy rzeczywiście Ojciec Pio kontaktował
się z tymi czystymi duchami, czy Bóg przekazywał mu poufne informacje za
ich pośrednictwem?
Przyjaźń Zakonnika z aniołami lub raczej z Aniołem Stróżem zaczęła się
bardzo wcześnie, bo już w wieku dziecięcym. Franciszek Forgione (Ojciec
Pio) otaczał go szczególnym nabożeństwem, darzył głębokim uczuciem i ufnym
oddaniem, nazywając go Towarzyszem dzieciństwa. Ojciec Eusebio w
następujący sposób opisuje Anioła Stróża naszego Błogosławionego: Przyjął
[Anioł Stróż] wygląd innego dziecka i stal się dla niego widzialny, a
następnie dodaje, że Niebieski Przyjaciel rozweselał jego dzieciństwo i
powodował jego tęsknotę za niebem. Rzeczywiście, ten czysty duch
towarzyszył chłopcu we wszystkich momentach jego życia, szczególnie w
trudnych chwilach. Wtedy to umacniał go w jego udrękach, rozpraszał
wątpliwości, pocieszał i zanosił jego modlitwy przed tron Pana Boga.
Aniołowie towarzyszą naszemu Błogosławionemu także w jego wizjach i na
modlitwie. W wieku piętnastu lat, gdy rozmyślał nad swoim powołaniem,
przeżył niezwykłą, prorocką wizję. Oto został zaprowadzony przez Jezusa na
ogromną równinę, na której po obu stronach rozłożyły się dwie grupy
postaci: jedna składała się z demonów - czarnych, o odrażającym wyglądzie,
druga zaś z aniołów w lśniącej bieli. Do walki z chłopcem wystąpiła postać
o straszliwym wyglądzie, niezmiernie wysoka, chełpiącą się swą silą. Jezus
zachęcał przerażonego Franciszka Forgione do walki i chłopiec odniósł
pełny triumf. Wizja ta uświadomiła przyszłemu zakonnikowi konieczność
walki z szatanem, nad którym dzięki zaufaniu w pomoc Bożą odniesie
zwycięstwo. W wieku trzydziestu jeden lat, po ośmiu latach kapłaństwa, 20
września 1918 r., podczas modlitwy przed krucyfiksem Ojciec Pio ujrzał
inną tajemniczą postać, której ręce, nogi i bok ociekały krwią. Był to
Serafin - anioł pobudzany miłością Bożą - który na polecenie Boga dokonał
stygmatyzacji Zakonnika. W jednej chwili na ciele Ojca Pio pojawiły się
krwawiące rany, podobne do tych, jakie nosił Jezus Chrystus. Spotkanie z
Serafinem przyniosło cierpienie i ból, które w postaci agonii i omdleń
będą towarzyszyły mu przez cale jego życie.
Stygmatyk z San Giovanni Rotondo mógł się również przekonać o dobroci i
łaskawości swego Anioła Stróża, który niósł mu nieodzowną pomoc podczas
lektury listów pisanych do niego w obcych, nieznanych Zakonnikowi językach
lub w konfesjonale, gdzie Ojciec Pio prowadził dialog z penitentami, dla
których obcy był język włoski czy łacina. Na czym polegała ta pomoc? Otóż
w liście z 20 września 1912 r. Zakonnik wyjaśnia: Osobistości z nieba nie
przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia
świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie
mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie
także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków.
Jego Anioł Stróż rzeczywiście pełnił posługę tłumacza, o czym jeszcze
dobitniej świadczy pismo księdza Salvatore Pannullo napisane pod
przysięgą: ja niżej podpisany, zeznaję pod świętą przysięgą, że ojciec Pio
po otrzymaniu tego listu przekazał mi dosłownie jego treść. Zapytany
przeze mnie, jak mógł go przeczytać i zrozumieć, nie znając nawet alfabetu
greckiego, odpowiedział mi:
"Wiesz! To Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko". Anioł tłumacz spełniał takie
rolę pomocnika w odszyfrowywaniu listów pisanych przez kierowników
duchowych do Ojca Pio. Zdarzało się bowiem, iż szatan czynił tę
korespondencję nieczytelną lub mocno poplamioną atramentem i wówczas - jak
zeznaje ojciec Eusebio -Anioł ojca Pio ujawniał szatańskie zamiary i
wskazywał na sposób ich pokonania.
Aniołowie pełnią takie bardzo odpowiedzialną funkcję podczas sprawowania
Najświętszej Ofiary. Mógł się o tym przekonać jeden z kapłanów, który w
roku 1959 był świadkiem niezwykłego wydarzenia. Rozegrało się ono przy
ołtarzu w kościele klasztornym w San Giovanni Rotondo. Kiedy skończył
rozdzielać Komunię św. i rozpoczął puryfikację cyborium (puszka, w której
przechowuje się konsekrowane komunikaty) zauważył poruszającą się w
powietrzu hostię. Kiedy dokończył czyszczenia puszki hostia wpadła do jej
środka. Kapłan opowiedział o tym zdarzeniu Ojcu Pio. Usłyszał wtedy takie
słowa: Bądź bardzo troskliwy i nie pędź, kiedy udzielasz Komunii świętej.
Podziękuj swojemu Aniołowi Stróżowi, który nie pozwolił Jezusowi upaść na
podłogę.
Anioł Stróż naszego Błogosławionego spełniał również posługi bardzo
pokorne, jak choćby budzenie. Kiedy Ojciec Pio z powodu podeszłego wieku
osłabł fizycznie, władze zakonne wyznaczyły mu do pomocy ojca Alessio
Parente. Zdarzało się, że zmęczony swoimi obowiązkami ojciec Alessio
udawał się w ciągu dnia na krótki odpoczynek, by po zregenerowaniu sił
powrócić do pracy. Jednak nie zawsze zbudził go dźwięk zegarka. Wtedy
mocne pukanie do drzwi stawiało go na nogi. Za każdym razem, gdy wychodził
na korytarz, nikogo tam nie spotykał. Zdziwiony biegł do Ojca Pio, który w
tej właśni chwili czekał na jego pomoc.
Ojciec Alessio odkrył, że oprócz tajemniczego pukania do drzwi, innym
sposobem na jego budzenie był wyraźny glos, który mówił do niego w
głębokim śnie: Alessio, Alessio, przyjdź na dół. Pewnego razu zagadka
dziwnego budzenia rozwiązała się. Gdy kolejny raz zdarzyło się ojcu
Alessio zaspać, postanowił wytłumaczyć się swemu podopiecznemu, lecz ten
przerwał mu i powiedział: Tak, rozumiem cię. Lecz czy sądzisz, że dalej
będę posyłał mojego Anioła Stróża, aby codziennie cię budził? Lepiej
będzie, abyś poszedł i kupił sobie nowy budzik.
Zakonnik z Pietrelciny wysługiwał się takie Aniołem Stróżem do opieki nad
swoimi dziećmi duchowymi. Jeden z nich, Anglik Cecil Humprey Smith,
podczas pobytu we Włoszech uległ wypadkowi samochodowemu. Jego przyjaciel,
widząc go w bardzo ciężkim stanie, postanowił nadać na poczcie telegram do
Ojca Pio z prośbą o modlitwę w intencji Cecila. Ledwie telegram znalazł
się na pocztowym pulpicie, gdy mężczyzna, ku swemu wielkiemu zdziwieniu,
sam otrzymał telegram od charyzmatycznego zakonnika zapewniający go o
modlitwie za rannego Anglika. W kilka miesięcy po tym wydarzeniu Cecil i
jego przyjaciel zjawili się w San Giovanni Rotondo, by podziękować za
modlitwę i zapytać Ojca Pio, w jaki sposób tak szybko dowiedział się o
wypadku. Usłyszeli następującą odpowiedź: Czy sądzicie, że Aniołowie
latają tak wolno jak samoloty?
Wiele osób pragnęło utrzymywać stały kontakt z Ojcem Pio, pragnęło słuchać
jego rad, zadawać pytania dotyczące rozwoju ich życia duchowego, szukać
umocnienia w wierze, wyzwolenia z grzechu, lecz z braku czasu lub dużych
odległości nie mogli się zawsze zjawić na spotkanie ze swoim duchowym
ojcem i kierownikiem. Wtedy Zakonnik miał dla nich jedną pocieszającą
radę: jeśli nie możesz przyjść do mnie, przyślij mi swojego Anioła Stróża.
On może przynieść wiadomość od ciebie do mnie, a ja będę pomagał ci tak
bardzo, jak będę mógł.
Gdy prześledzimy tych kilka zaledwie relacji mówiących o bliskiej
zażyłości Ojca Pio z aniołami, uderzyć nas musi ogromna realność istnienia
tych niebieskich duchów i wzajemna ich współpraca z charyzmatycznym
zakonnikiem, obejmująca nawet najdrobniejsze dziedziny jego życia. Czy i
my nie powinniśmy wyciągnąć z tego jakiejś nauki dla siebie? Dlaczego nie
oddać się świadomie pod opiekę własnego Anioła Stróża, dlaczego nie prosić
go o pomoc w tym, co nas przerasta lub przeraża, choćby było tak banalne,
jak budzenie lub tak niezwykle, jak troska o godne udzielanie Komunii
świętej? Nie lękajmy się takie posyłać naszych aniołów do osób, które
liczą na naszą pomoc. Ojciec Pio zachęca do tego każdego z nas: Możesz
przysłać swego Anioła Stróża o każdej porze dnia i nocy, ponieważ zawsze
jestem szczęśliwy, przyjmując go. Przebywanie w obecności aniołów jest
bowiem prawdziwym szczęściem.
Błażej Strzechmiński OFMCap
|
|